ETIUDA ZIMOWA w wierszach Dariusza Bugalskiego

Mamo śnieg przywieźli

przyśnie śniegu
śnieży światu nie leży
je go roznosi
po niema
cisza
ci tu
przesiąknięci nią
śnią

Dzisiaj mgła

roztopiło się
i wsiąkłeś
stado kaczek z wczoraj
zostało na lodzie
wiatr przepijał pustką
i mu się ulały

Dziękuję

dzień topnieje
oddech jeziora z przerębla – ostatni – przed nocą
i już po ptakach z kambru czy z karbonu
już po ostatniej rybie latimerii
już po nas?
słońce rozbija się o szyby
i skaleczonym palcem smaruje po niebie
napis „Do jutra!”
i oblizuje palec
i kapie z niego złoty blask
na lód jak na arkusz papieru
tu leży piórko
i list z przymarzniętych ptasich łapek
jeszcze skrzypi
gdy pisały „Do jutra!”
został po nich złoty ślad
jak w bryle węgla rozbitej siekierą

Podlodzie

podlodzie wypełza do ciepła
znaczy przedwiośnie
płonie protokół z kioto spisany na krach
tyka słońce
wkrótce uniesie zimie głowę jak zegarek z dewizką
i spojrzy w jej białe oczy
chorągiewki ptaków
zwiewają z pięciolinii drutów
jak płatki sadzy
jak nuty skali eolskiej
paaa pa paaa pa paaa pa paaa pa paaa
płyta topnieje
All Blues ciurka pod niegdysiejszym śniegiem

Opowieść zimowa 2

(„Ty napotykasz co umiera
Ja co dopiero zrodzone”)

Firanka
Oczy przetarte przez sito
Spuchnięte na miazgę

Światło
Na dnie dnia
Ranek rozlewa się jak olej

Światła

Manewruje Szuka miejsca na siebie
Kroki ze śniegu Buty jak spod folii

Dariusz Bugalski
poeta, pisarz, dziennikarz radiowej Trójki

SOBECKI

TOMASZ