„TWARZ” – INSPIRACJE

Cykl „Twarz” wywodzi się z fotograficznego adorowania rzeźby - późnogotyckiego krucyfiksu nieznanego autora z kościoła NMP w Toruniu. Ta właśnie fascynacja, z drugiej połowy lat 70-tych XX wieku, dała początek portretowaniu ludzi - przyjaciół, znajomych, przede wszystkim artystów. Malarze, fotograficy, rzeźbiarze, filmowcy nieustająco śledzą zmieniające się kolory i kształty, weryfikują swój stosunek do rzeczywistości estetycznej, interpretują ją. To wszystko wyraża ich twarz - napięta, skupiona, oczy sięgają dalekiego planu. Pokazanie takiej właśnie ekspresji twarzy jest fascynującym zadaniem dla fotografika.

Pierwszym, którego twarz została poddana fotograficznej analizie był zaprzyjaźniony
z autorem Tadeusz Brzozowski. Sesję zdjęciową zrealizowano w Jego zakopiańskiej pracowni w roku 1986, jak się okazało, na niecały rok przed śmiercią malarza.
Po raz pierwszy portret osoby fotografowanej został, w przypadku kilku ujęć, ograniczony jedynie do fragmentów twarzy. W moim głębokim przeświadczeniu nawet najmniejsza część naszego ciała, zwłaszcza twarzy, świadczy o człowieku jako całości i pozwala mieć wyobrażenie o jego wnętrzu duchowym, wydobywa je i określa w sposób szczególny.

Kolejnym etapem rozwoju koncepcji cyklu „Twarz” było zaproszenie do wzięcia udziału
w Konfrontacjach Fotograficznych w Gorzowie Wielkopolskim (BWA,1992). Na wystawie zaprezentowany został po raz pierwszy tryptyk fotografii dużego formatu, 70 cm x 100 cm, toruńskiego rzeźbiarza Andrzeja Wojciechowskiego. Tryptyk został użyty jako środek wyrazu – bowiem w przekonaniu autora - twarz ludzka jest tak wyjątkowo bogata w treść, że nie jest możliwe ograniczenie wypowiedzi fotograficznej, o drugim człowieku, do pojedynczych fotogramów.

W ramach wernisażu Konfrontacji Fotograficznych miało miejsce działanie, wobec widzów, polegające na fotografowaniu z natychmiastowym efektem (materiały czarno-białe, Polaroid) zaproponowanej spośród nich osoby. Na taki zabieg przystał fotografik - Paweł Kwiek oraz krytyk fotografii - Krzysztof Jurecki. Z serii ujęć autor odrzucił te, które uznał za przypadkowe, a fotografowani mieli prawo dokonać własnego wyboru, zgodnego z wyobrażeniami
o samych sobie. Zarówno selekcja autora jak i osób fotografowanych były powiązane
z uzasadnieniem słownym. Powstały w ten sposób portrety wieloczęściowe, składające się


z wielu fotografii formatu 7 cm x 7 cm, eksponowanych na jednej planszy o wymiarach
70 cm x 100 cm.


Portret Franciszka Starowieyskiego został sfotografowany w roku 2000 w Jego warszawskiej pracowni. Fascynacja osobowością, w szczególności ekspresją twarzy spowodowały, że powstała seria zdjęć wykraczająca poza założenia klasycznej prezentacji artysty. Narodził się kolejny etap cyklu „Twarz”. Zasadnicze różnice, w stosunku do wcześniejszych działań, to wyjątkowo duży format fotogramów 120 cm x 150 cm nawiązujący do skali prac F. Starowieyskiego. Tak monumentalny format i ilość prac (12 fotogramów) przedstawiających twarz jednego człowieka pozwala wniknąć bardzo głęboko w Jego osobowość, pozostawać w kręgu jej oddziaływania. Fotografie te tworzą esej o artyście.

Autor świadom ingerencji w dobro najbardziej osobiste - twarz - ma przeświadczenie, że nawet posługując się wieloma fotogramami prezentującymi osobę fotografowaną, nie jest
w stanie wyczerpać bogactwa i całej złożoności prawdy o tej osobie. To przekonanie ma przełomowe znaczenie w krystalizowaniu się cyklu „Twarz” – pokora wobec drugiego człowieka i wagi jego wizerunku jest przyczyną zaproszenia osoby fotografowanej do dialogu artystycznego.

W myśl założeń portret, również esej fotograficzny, jest zmierzeniem się z problemem poznania drugiego człowieka oraz próbą odnalezienia następnego kroku w jego drodze ku transcendencji. Szansą na odkrycie siebie sobie nieznanego. Daje nadzieję na fascynujący dialog artystyczny pomiędzy dwoma twórcami. Rezultatem dialogu jest nowa wartość dla obojga artystów - zrealizowana wspólnie, inna dla każdego.

Jak się okazało, nie wszyscy twórcy są w stanie zmierzyć się z zaproponowanym, w takim kształcie, dialogiem artystycznym. Malarka Justyna Grzebieniowska pierwotnie podjęła dyskurs, a po zrealizowaniu sesji zdjęciowej, opracowaniu serii fotografii i szczegółowym uzgodnieniu relacji pomiędzy portretami fotograficznymi a ingerencją malarską (w myśl założeń portrety fotograficzne miały mieć format 60 cm x 80 cm i być umieszczone pośrodku płócien malarskich o wymiarach 150 cm x 150 cm) - wycofała się. Z obawy przed dominacją fotografii. Uznała, że nie udźwignie, skalą swojej ingerencji malarskiej, siły przekazu portretów fotograficznych.


Tomasz Sobecki

SOBECKI

TOMASZ